Nie zastala Anatola w holu.Wolnym krokiem wyszla na taras na tylach budynku i stanela z dlonmi wspartymi na balustradzie. Akurat slonce skrylo sie za chmura i na ziemie docieraly jedynie szerokie pasma zlotego blasku. Swiatlo i cien tworzyly kontrastowy wzor. Wciagnela gleboko w pluca swieze, gorskie powietrze, zupelnie inne niz w Paryzu, gdzie cuchnelo sadza i rozgrzanym zelazem.
Przy klombach pracowal ogrodnik z pomocnikiem. Przywiazywali do tyczek krzewy i mlode drzewka. Na taczkach wznosil sie kopczyk zgrabionych lisci w jesiennych barwach.
Mezczyzna mial na sobie brazowa kurte, na glowie czapke, a na szyi czerwona chustke. Chlopiec, na o dwunastolatek, z gola glowa, byl w koszuli bez kolnierzyka.
Zobacz następny temat Zobacz poprzedni temat Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach